Polska polityka wschodnia. Ze wschodu na zachód i z Zachodem na wschód
Z zachodu na wschód – zadanie Polski jest na Wschodzie
Starcie o przyszłość przede wszystkim Ukrainy, ale też i Białorusi, jest źródłem rywalizacji, napięć i wrogości między Rosją i Polską.
Przez setki lat, do czasu umocnienia się Prus i zjednoczenia Niemiec (1871 r.), polską świadomość geopolityczną określał Wschód. Polska, luźny związek księstw (XII-XIII wiek), zjednoczony przez Władysława Łokietka i Kazimierza Wielkiego, a później Rzeczpospolita Obojga Narodów, którą charakteryzowała słaba władza centralna królów, toczyła do XVIII wieku liczne wojny o panowanie nad terenami dzisiejszej Ukrainy. Ziemie te pustoszyły krwawe starcia z Mongołami, którzy jeszcze w średniowieczu dotarli aż pod Legnicę (1241 r.), Tatarami, Kozakami i Rosją. Wojska polskie po krwawych walkach w 1610 r. zajęły Moskwę, którą Rosjanie odbili dwa lata później w powstaniu ludowym.
W rosyjskiej historii i mitologii narodowej katolicka Polska traktowana była jako zagrożenie, początkowo dla jej państwowości, a później dla jej rosnącej potęgi na zachodzie imperium. Ważna była również wizja „Trzeciego Rzymu” – walczącej z katolicyzmem prawosławnej Rosji – jako źródła prawdziwego chrześcijaństwa. Nieprzypadkowo władze ZSRR i Rosji (po rozpadzie Związku Radzieckiego) nigdy nie zgodziły się na pielgrzymkę papieży, w tym Jana Pawła II. Nieprzypadkowo też Wladimir Putin w 2004 r. zastąpił święto rewolucji październikowej 1917 r. Świętem Jedności Narodowej w rocznicę wyzwolenia Moskwy spod okupacji Polaków.
***
Po odzyskaniu niepodległości, w latach 1918-1921, Polska toczyła liczne wojny, głównie na wschodzie. Obroniła niepodległość, odpierając atak bolszewickiej Rosji w 1920 r. i odbudowała państwowość podczas niespełna dwudziestu lat (1918-1939). Tymczasem klęskę ponieśli wspierani sojuszem obronnym z Polską Ukraińcy pod wodzą Symona Petlury, w efekcie czego po I wojnie światowej nie powstało niepodległe państwo Ukraińskie. Zawarty w 1921 r. polsko-rosyjski pokój ryski ustalał wschodnią granicę II RP – Polska zachowała rozległe ziemie, które Ukraińcy, Litwini i Białorusini uznawali za własne terytoria etniczne.
Naczelnik Państwa, Józef Piłsudski, po 1918 roku zamierzał stworzyć federację z sąsiadami II RP w celu przeciwstawiania się ambicjom mocarstwowym Moskwy, tym razem w bolszewickim wydaniu. Wyprawa Kijowska zorganizowana wiosną 1920 r. w trakcie wojny polsko-bolszewickiej wraz z ukraińskimi sojusznikami zakończyła się jednak klęską i choć II RP obroniła się przed najazdem bolszewików, odnosząc zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej, to nie była w stanie kontynuować wojny. Konflikt z bolszewikami zakończył się więc traktatem ryskim, który sankcjonował podział ziem dzisiejszej Białorusi i Ukrainy pomiędzy II RP a ZSRR. W jego efekcie Polska porzuciła więc Ukraińców w walce o niepodległe państwo.
Ukraińcy byli w ZSRR szczególnie krwawo represjonowani, poddani intensywnej rusyfikacji, niezależni działacze czy pisarze byli mordowani lub więzieni w łagrach, skąd wielu nie wracało. Naród ukraiński szczególnie osłabiła sztucznie wywołana przez Stalina w latach 1932-1933 klęska głodu (Hołodomor), w której zmarły miliony ludzi. Działacze patriotyczni i ludzie kultury – w kraju i na emigracji – nie porzucili jednak nigdy marzeń o niepodległości na wszystkich ziemiach uznawanych przez nich za ukraińskie.
***
Po I wojnie światowej niepodległość udało się zdobyć Litwinom, ale w proteście przeciwko opanowaniu przez Polskę Wileńszczyzny odmawiali nawet nawiązania stosunków dyplomatycznych z II RP, do czego w końcu doszło w marcu 1938 r. w następstwie polskiego ultimatum i groźby ataku wojskowego.
W II RP nieliczne próby przyciągania do Polski Ukraińców i Białorusinów oraz traktowania ich jako partnerów kończyły się niepowodzeniem, szczególnie wobec wzmagającego się w latach trzydziestych radykalnego nacjonalizmu propagowanego przez Narodową Demokrację (endecję), której najważniejszym przedstawicielem był Roman Dmowski. Sytuacja mniejszości narodowych pogorszyła się jeszcze bardziej po śmierci Józefa Piłsudskiego w 1935 r., bowiem rządząca II RP sanacja zaczęła zbliżać się w tym okresie do idei nacjonalistycznych.
***
Przez całe dwudziestolecie Piłsudski obawiał się o bezpieczeństwo Polski wobec rosnącej potęgi Niemiec i ZSRR. Mimo to na rok przed śmiercią, w marcu 1934 r., Marszałek przedstawił swoim najbliższym współpracownikom testament polityczny:
„Zadanie Polski jest na Wschodzie, tzn. tutaj może Polska sięgać po możność stania się właśnie na Wschodzie czynnikiem wpływowym. (…) Dla tego celu osiągnięcia wpływu Polski na Wschodzie warto jest wiele nawet poświęcić z dziedziny stosunków Polski z państwami zachodnimi” (Kazimierz Świtalski, Diariusz 1919-1935, Warszawa 1992 r.).
Niemal wszystkie polskie środowiska polityczne odmawiały uznania, że dla Ukraińców Polska była takim samym zagrożeniem jak Rosja. Ukraińcy nie zapomnieli Piłsudskiemu Traktatu Ryskiego, ale szczególnie wzbudzającą wrogość była polityka prowadzona przez władze II RP wobec mniejszości ukraińskiej i białoruskiej na Kresach.
Dojmującej biedzie lokalnej ludności towarzyszyło wspomagane przez rząd osiedlanie się polskich kolonistów wojskowych, połączone z ograniczaniem ukraińskiego i białoruskiego szkolnictwa, swobody działalności stowarzyszeń kulturalnych, partii, niekiedy też cerkwi prawosławnej.
Przepaść świadomie wykopywali też radykałowie z nielegalnej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), którzy dążyli do integracji Ukraińców wokół działań wrogich wobec Polski. Służyły temu m.in. zamachy terrorystyczne, w tym zabójstwo wpływowego publicysty, bliskiego współpracownika Piłsudskiego i posła, Tadeusza Hołówki w 1931 r. czy ministra spraw wewnętrznych, Bronisława Pierackiego, w 1934 roku, które powodowały ostre represje, wyroki śmierci i dalsze ograniczanie praw mniejszości ze strony polskiej. Radykalizację potęgowały też działania partii komunistycznych, wspomaganych przez wywiad sowiecki. Umacniało się przekonanie, że Polska i polskość jest wroga Ukraińcom.
Szczególnie dramatycznym wyrazem konfliktu polsko-ukraińskiego były tzw. mordy wołyńskie w 1943 r. w trakcie II wojny światowej, kiedy w wyniku akcji zapoczątkowanej przez OUN i realizowanej pod hasłem „oczyszczenia” ziem ukraińskich śmierć poniosło ponad 100 tys. Polaków. W odwecie Armia Krajowa i inne polskie ugrupowania przeprowadziły liczne akcje odwetowe, w których zginęło kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców. W obu wypadkach mordowano całe rodziny, kobiety i dzieci. Wydarzenia te, odmiennie interpretowane w obu krajach, do dzisiaj kładą się cieniem na wzajemnych stosunkach. Nie ułatwia ich również „Akcja Wisła”, w trakcie której, już po II wojnie światowej, władze komunistyczne wysiedliły w 1947 r. z południowo-wschodniej Polski Ukraińców i przedstawicieli innych, bliskich im grup etnicznych – Łemków, Bojków, a także mieszane rodziny polsko-ukraińskich – na tzw. Ziemie Odzyskane.
Myślenie w PRL
Po 1945 r., w następstwie porozumienia USA, ZSRR i Wielkiej Brytanii w Jałcie i Poczdamie, Polska znalazła się jako państwo wasalne w bloku sowieckim, a wschodnie ziemie II RP (obecnej Ukrainy, Białorusi i Litwy) zostały włączone do ZSRR. Wszyscy mieli poczucie historycznej klęski i zagrożenia dla bytu narodowego. Potężny, wyposażony w broń nuklearną Związek Radziecki wydawał się nie do pokonania. Rządzący w PRL z czasem porzucali radykalne idee rewolucyjnego komunizmu na rzecz pragmatycznego realizmu i korzystania z przywilejów władzy.
Ogromną rolę w zmianie myślenia o „kwestii wschodniej” odegrał paryski miesięcznik emigracyjny „Kultura”, w którym już w 1952 r. pojawił się postulat trwałej rezygnacji z ziem na wschodzie. W licznych artykułach „Kultura” sformułowała zarys przyszłej polityki wolnej Polski wobec Ukrainy, Litwy i Białorusi z trzema głównymi przesłaniami: (1) uznania powojennej granicy wschodniej (i zachodniej) Polski, (2) wspierania prawa narodów podbitych przez ZSRR do samodzielnego bytu państwowego oraz (3) przyjaznej współpracy z przyszłą nie-imperialną Rosją.
Głębokie znaczenie propozycji stworzonej przez „Kulturę” wynikało z chęci przekucia negatywnych konsekwencji „Jałty” w pozytywny program współdziałania wszystkich ujarzmionych przez ZSRR narodów. Idee formułowane przez paryski miesięcznik docierały do Polski dzięki przemytowi egzemplarzy „Kultury” i audycjom Radia Wolna Europa czy BBC.
Narzucony przez ZSRR powojenny kształt granic i system polityczny w bloku wschodnim był punktem wyjścia do rozważań nad przyszłością również dla krajowych środowisk opozycyjnych. Te zwiększyły swoją aktywność intelektualną i polityczną po odwilży i destalinizacji w 1956 r. Propozycje „Kultury” były im bliskie zarówno w kwestii granic, jak i konieczności szukania wspólnego antysowieckiego frontu z narodami na wschodzie.
Wbrew utrzymującej się rodzinnej pamięci o zbrodni katyńskiej i utracie „małych ojczyzn” na wschodzie, gdy cenzura polityczna gwarantowała, że tematy te publicznie nie istniały, tworzyło się emocjonalne i intelektualne podglebie dla traktowania Ukraińców, Białorusinów czy Litwinów jako pożądanych i godnych szacunku partnerów we wspólnej walce, mających prawo do własnych ambicji państwowych, a przy tym poddanych znacznie gorszej, bo bezpośrednio sowieckiej opresji. Na masową skalę upowszechniało się przeświadczenie, że przyszła niepodległość Polski zależy także od wolnościowych dążeń nie tylko Czechów, Słowaków czy Węgrów, ale i Ukraińców, Litwinów, Estończyków, Gruzinów, Ormian, Kazachów czy wreszcie samych Rosjan.
W kraju nie pojawiły się znaczące środowiska, które podnosiłyby kwestię rewizji granic na wschodzie. Ów brak wynikał nade wszystko z wyciągnięcia wniosków z katastrofy II wojny światowej i Powstania Warszawskiego, ze swoistego realistycznego pesymizmu, czyli z dostosowania się do realiów pojałtańskiego świata, którego – wydawało się – trwałym elementem był potężny ZSRR. Istotną rolę ogrywało również przemyślenie doświadczeń sowieckiej interwencji wojskowej na Węgrzech w 1956 r. czy w Czechosłowacji w 1968 r., a także krwawej rozprawy z demonstrantami w Poznaniu w czerwcu 1956 r. oraz w Gdańsku i Szczecinie w grudniu 1970 r. przez władze PRL.
Wraz z powstaniem Komitetu Obrony Robotników (KOR) w 1976 r. i innych ugrupowań opozycyjnych, a szczególnie po utworzeniu NSZZ „Solidarność” w 1980 r., rósł podziemny ruch wydawniczy. Liczni autorzy zastanawiali się nad formami walki o poszerzanie zakresu wolności w Polsce i w całym bloku sowieckim. Droga do wolnej i demokratycznej Polski wiodła ich nie przez snucie planów powrotu do granic z 1939 roku, lecz przez walkę o prawa obywatelskie i głoszenie solidarności z Białorusinami, Ukraińcami i Litwinami w ich, podobnych do naszych, aspiracjach niepodległościowych.
Ze wschodu na zachód – myśl a polityka i dyplomacja
Powstanie w 1989 r. rządu z pierwszym niekomunistycznym premierem, Tadeuszem Mazowieckim, na czele wyznaczyło cezurę przejścia od refleksji programowych do sfery państwowych działań politycznych i dyplomatycznych. Dla Polski wybijającej się na suwerenność po 1989 roku, po raz kolejny w historii punktem odniesienia były Rosja – ZSRR (do 1991 r.) i zjednoczona (od 1990 r.) Republika Federalna Niemiec.
Bezwzględnym priorytetem obok stabilizacji ekonomicznej i stworzenia podstaw rozwoju gospodarczego bankruta, jakim wówczas była Polska, stała się ucieczka ze Wschodu na Zachód, czego najważniejszym warunkiem było uznanie przez Niemcy wyznaczonej po II wojnie światowej polskiej granicy zachodniej.
W 1989 r., pomimo zmian zachodzących w bloku wschodnim, przyszłość była niepewna, wykuwana krok po kroku – nadal istniał Mur Berliński (zburzony w listopadzie 1989 r.) i nie było pewności, na jakie działania obronne może się zdecydować słabnący ZSRR, mimo że na jego czele stał reformistyczny Michaił Gorbaczow. Moskwa próbowała przeciwdziałać – komandosi sowieccy zaatakowali demonstrujących na rzecz niepodległości w Tbilisi w kwietniu 1989 r. (19 zabitych i 250 rannych) czy w Wilnie w styczniu 1991 r. (15 zabitych i ponad 600 rannych). Gdy Polacy głosowali w wyborach czerwcowych 1989 r., wyrazem determinacji w utrzymaniu władzy przez komunistów była krwawa rozprawa z demonstrującymi na rzecz swobód studentami na placu Tiananmen w Pekinie (3-4 czerwca 1989 r.).
W tych warunkach nowy rząd w Warszawie prowadził wobec Moskwy pozbawioną gromkich deklaracji politykę przewidywalności, by stopniowo, mocą faktów dokonanych, dekomunizować kraj, zrywać zależności ze wschodnim mocarstwem i nawiązywać więzi z Zachodem. W ocenie gabinetu Mazowieckiego dążenie przez Polskę do dekompozycji ZSRR nie wchodziło w grę, tym bardziej, że Moskwa wspierała Polskę w naciskach na ostateczne uznanie przez Niemcy polskiej granicy zachodniej. Dla kolejnych rządów w Warszawie ważnym było, że politykę wspierania Gorbaczowa oraz przemian liberalizacyjnych w ZSRR prowadziły Stany Zjednoczone i zachodnie mocarstwa europejskie, które liczyły na nawiązanie przyjaznych stosunków z „nową Rosją”. I nagle, bez jednego wystrzału, w 1991 r. mocą decyzji politycznej Związek Radziecki został rozwiązany a w jego miejsce powstała Federacja Rosyjska, Ukraina, Białoruś i inne, teraz niezależne, republiki.
***
Reakcje rządu na tendencje niepodległościowe sąsiednich narodów na wschodzie były powściągliwie deklaratywne. Aktywną rolę odegrali natomiast posłowie „solidarnościowi”, szczególnie Jacek Kuroń, Adam Michnik, Henryk Wujec czy Bogdan Borusewicz, byli działacze KOR i „Solidarności”.
Do dzisiaj Litwini pamiętają z wdzięcznością, że wśród obrońców atakowanej przez żołnierzy sowieckich wieży telewizyjnej w styczniu 1991 r. był poseł Adam Michnik, a także, że w obleganym przez czołgi i komandosów sowieckich wileńskim parlamencie poseł Jacek Kuroń w imieniu demokratycznej Polski wsparł niepodległość Litwy, wołając ku wzruszeniu posłów, że „jeśli będzie trzeba w tym budynku umierać, Polacy zginą tu razem z Litwinami”. Atmosfera w całym regionie pozostawała napięta i niepewna, także w Ukrainie, gdzie również rozwijał się ruch niepodległościowy, uzyskując poparcie polityczne Polaków.
Polityka wobec Rosji w całym okresie po 1989 r. wynikała z nieufności i obaw przed powrotem tendencji imperialnych. A że najważniejszym było zapewnienie bezpieczeństwa dla przemian w samej Polsce, co miała gwarantować integracja z Zachodem, wobec Wschodu prowadzono ostrożną politykę dwutorowości: nawiązania normalnych, międzypaństwowych stosunków z Rosją, pod warunkiem wyzbycia się przez nią ambicji imperialnych, z jednoczesnym poparciem dla niepodległości narodów byłego ZSRR.
Dla ruchów niepodległościowych na wschodzie ważna była każda polska deklaracja solidarności i praktyczna pomoc, gdy USA i państwa zachodnioeuropejskie wspierały nade wszystko przemiany przeprowadzane przez Gorbaczowa – niepodległość Ukrainy czy Białorusi miała dla nich drugorzędne znaczenie, gdyż szczególnie ważne dla nich było bezpieczeństwo rosyjskich arsenałów jądrowych i przewidywalność w stosunkach z Moskwą, połączone z nadziejami na dalszą demokratyzację kraju.
***
Z narodami na wschodzie Polskę łączył wspólny sowiecki imperialny wróg, ale dzielić zaczęły młodo-stare nacjonalizmy – litewski, ukraiński czy białoruski, które swoją tożsamość narodową i państwową budowały na potencjalnie wybuchowym koktajlu obolałej pamięci i antagonizmu wobec Rosji, ale także wobec Polski. Toteż w pustkę trafiało odwoływanie się, zanurzonego w romantyzmie papieża Jana Pawła II, który podczas swoich licznych pielgrzymek, przypominał tradycję jagiellońską i Rzeczypospolitej Obojga Narodów, gdyż nowym elitom państwowym w Ukrainie, Białorusi czy Litwie tradycje te niebezpiecznie przypominały przeszłą polską hegemonię z czasów I i II RP.
Nieufnym Litwinom nie wystarczyło potwierdzenie granic, lecz domagali się potępienia zajęcia Wileńszczyzny w 1920 roku. Co więcej, Litwini ograniczali prawa mniejszości polskiej, co wzbudzało oburzenie nad Wisłą. Politycy litewscy uzasadniali taką postawę wrogością organizacji mniejszości polskiej wobec niepodległości Litwy i dążeniem przez nie w latach 1990-1991 r. do utworzenia autonomii polskiej na Wileńszczyźnie i przywrócenia na tym obszarze… konstytucji ZSRR.
Białorusini natomiast, także niepodległościowcy-demokraci, domagali się, by w traktacie o wzajemnych stosunkach Polska uznała etnicznie białoruski charakter Białostocczyzny. Z upływem lat nawiązano poprawne stosunki, do czasu ograniczania praw obywatelskich i represjonowania opozycji przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Inicjatywy Warszawy ograniczała troska o bezpieczeństwo mniejszości polskiej po delegalizacji Związku Polaków na Białorusi i uwięzieniu jej działaczy.
Mimo tych trudności, Polska podpisała traktaty o współpracy ze wszystkimi sąsiadami na bazie uznania istniejących granic.
2 grudnia 1991 r. Polska – jako pierwszy kraj na świecie – uznała suwerenną Ukrainę. Przez minione lata kolejne polskie rządy oraz środowiska działały na rzecz współpracy, co Ukraińcy przyjmowali z wdzięcznością, ale niestabilne rządy, pozorowane reformy, korupcja, brak strategicznej determinacji w dążeniu ku Unii Europejskiej ograniczały możliwości oddziaływania Polski na wschodniego sąsiada. Do tego dodać należy toksyczne napięcia i publiczne polemiki wokół pamięci o mordach wołyńskich, a po stronie ukraińskiej konsolidację państwowości poprzez gloryfikację Stepana Bandery oraz Romana Szuchewycza, przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów oraz Ukraińskiej Powstańczej Armii, odpowiedzialnych za antypolską czystkę etniczną. Na liście „wzajemnych krzywd” nie można także pomijać ukraińskiej pamięci o traktowaniu Ukraińców w II RP oraz „Akcji Wisła” po wojnie. Jakże aktualnym pozostaje powiedzenie, że „terrorysta jednego narodu jest bohaterem drugiego”…
Z Zachodu na Wschód
Przystąpienie do NATO (1999) i Unii Europejskiej (2004) usunęło niepokój, że Polska pozostanie w „szarej strefie wpływów” między Rosją a Zachodem. Potencjał gospodarczy, polityczny i wojskowy sprawiał jednak, że Polska nie była w stanie prowadzić samodzielnej, skutecznej polityki wschodniej. Zadaniem więc stało się skłonienie mocarstw zachodnich do traktowania państw na wschodzie autonomicznie, nie przez pryzmat ich stosunków z Rosją. Zachód formalnie uznawał ich prawo do niepodległego bytu, ale unikał angażowania się, także gospodarczego, oraz bardziej energicznego przeciwstawiania się rosnącym naciskom Moskwy.
Wzmocnieniu zaangażowania struktur zachodnich na Wschodzie służyć miał przyjęty przez Unię Europejską w 2009 r. polsko-szwedzki projekt Partnerstwa Wschodniego. Jego celem było zaangażowanie się UE we wpływanie na przyszłość sześciu państw partnerskich (Ukrainy, Białorusi, Mołdowy, Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu) oraz pomoc w transformacji prawnej, gospodarczej, administracyjnej i politycznej tak, by państwa te mogły w przyszłości przystąpić do Unii. Projekt ten stanowi największe osiągnięcie Polski w jej polityce wschodniej.
Stosunki sojusznicze z Litwą w ramach NATO i UE, a także mijający czas pomogły w osłabieniu napięć. W stosunkach z Ukraińcami podobną rolę odgrywały przyjazne gesty prezydentów i premierów, polsko-ukraińskie badania naukowe i konferencje historyków oraz działaczy pozarządowych. Co czas pewien dzieląca pamięć historyczna prowadziła jednak do napięć, głównie na tle heroizacji roli UPA w Ukrainie. Burzę wywołała także uchwalona w Polsce przez obecny rząd w styczniu 2018 r. nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Wprowadzone przez nią zapisy przewidywały karę pozbawienia wolności za przypisywanie Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu m.in. zbrodni III Rzeszy, co wywołało protesty w Izraelu, USA czy Ukrainie.. Zapisy ustawy uderzały bowiem w historyków czy dziennikarzy, ujawniających zbrodnie na Żydach bądź Ukraińcach i dawały władzom państwowym prawo do określania ortodoksyjnej wersji historii. Zawarte w ustawie przepisy o odpowiedzialności karnej zostały ostatecznie uchylone w nowelizacji przeprowadzonej w czerwcu 2018 r.
***
Stosunki z Moskwą były początkowo poprawne, rozwijała się współpraca gospodarcza, lecz źródłem zasadniczych i nierozwiązywalnych konfliktów było poparcie Polski dla niepodległości Ukrainy i innych nowych republik na wschodzie oraz ich drogi ku UE i NATO.
Obawy Polski, państw bałtyckich czy Ukrainy okazały się uzasadnione. Stopniowo Rosja umacniała się oraz intensywnie zbroiła za rządów Putina, i powróciła do prób odzyskania wpływów tak w regionie postsowieckim, jak i w całej Europie. Przykładem były szantaże energetyczne wobec Ukrainy, ataki cybernetyczne na Estonię, nieustanna presja na Białoruś, by Łukaszenko zgodził się na pełną federację z Rosją, a przede wszystkim wojna z Gruzją w 2008 r. i oderwanie 20 proc. jej terytorium, aneksja Krymu i opanowanie części terenów ukraińskich na wschodzie w 2014 roku, a szczególnie obecna, ludobójcza wojna przeciwko Ukrainie i narodowi ukraińskiemu rozpoczęta w lutym 2022 r.
***
Powyższe spostrzeżenia ukazują nadzieje i ambicje w kontekście twardych realiów geopolitycznych, w jakich kolejnym polskim rządom przyszło prowadzić politykę wschodnią oraz ocenę jej skuteczności. A owe realia, to:
- Strukturalny konflikt z Rosją na tle przyszłości Ukrainy, Białorusi i innych niepodległych republik na wschodzie.
- Brak możliwości politycznych, gospodarczych czy wojskowych Polski do prowadzenia samodzielnej i skutecznej polityki wschodniej;
- Odmienne priorytety i oceny historycznej roli Polski przez naszych partnerów na wschodzie, którzy prowadzili własną politykę i liczyli się z własną, a nie polską, wizją stosunków i ze swoją opinią publiczną.
Konflikt o przyszłość Ukrainy i Białorusi dzieli Polskę i Rosję i niewiele się zmieni do czasu rezygnacji Moskwy z polityki wielkomocarstwowej, dla której Polska była i pozostaje ważną przeszkodą. Polacy nie zapomnieli rozbiorów, września 1939, deportacji ludności na Syberię, zbrodni katyńskiej, wreszcie lat podległości w okresie PRL-u. Rosjanie nie zapomnieli okupacji Moskwy z 1610 r. czy klęski w wojnie 1920 roku, która zatrzymała próbę wzniecenia rewolucji bolszewickiej w zachodniej Europie. Pragnieniem zemsty tłumaczyli np. historycy mord katyński, choć z perspektywy obecnych zbrodni wojennych w Ukrainie, wpisuje się on w rosyjskie tradycje wojenne, w których nie liczą się traktaty międzynarodowe i straty ludzkie.
Czasowi trzeba dać czas
Stosunki narodowościowe i międzyreligijne zawsze należą do najtrudniejszych, gdyż angażują nie tylko politykę państw, lecz również odczucia poszczególnych ludzi i środowisk, ich cele, nadzieje i pamięć, tak zbiorową, jak indywidualną czy rodzinną. Poszukując źródeł konfliktów i dążąc do ich pokojowego rozwiązania, nie wystarczy powoływać się na własne intencje, interpretację przeszłości oraz wizję przyszłości, lecz z empatią rozważać, jak tę samą historię opowiadają inni. Gdy więc dla licznych Polaków powrót na wschód po 1918 r. był wyrazem dziejowej sprawiedliwości po rozbiorach, dla sąsiednich narodów był wyrazem polskiego kolonializmu.
Zasadnicze znaczenie w procesie przełamywania uprzedzeń miała rezygnacja z powrotu do granic II RP i ustawowe oraz w codziennej praktyce gwarantowanie praw mniejszościom narodowym. Te posunięcia uwiarygodniały Polskę w jej wysiłkach na rzecz wspierania niepodległości nowych republik na wschodzie, dawały Ukraińcom, Białorusinom czy Litwinom niezbędne poczucie bezpieczeństwa w kwestii trwałości granic oraz szacunku dla ich tożsamości narodowej.
Czasowi trzeba dać czas po to, by stare uprzedzenia zastąpiła otwartość na współpracę i rzeczywista bliskość. Pomoc dla Ukrainy w jej obronie i uciekającym z niej uchodźcom w Polsce wydaje się być podstawą ostatecznego przełomu we wzajemnym postrzeganiu się i przyjaźni. Choć trzeba pamiętać, że po każdej ze stron mogą znaleźć się chętni do wykorzystania zakorzenionych w pamięci historycznej krzywd czy wyobrażeń o nich dla zdobycia poparcia w bieżącej polityce. Czyni tak autokrata białoruski, Aleksandr Łukaszenka, rozpowiadając, że Polska dąży do odebrania Grodzieńszczyzny, a propaganda rosyjska głosi podczas obecnej wojny, że celem Polski jest rozbiór Ukrainy przez odwojowanie zachodniej części kraju.
Przy wszystkich błędach, braku konsekwencji czy zaniechaniach Polska dobrze wykorzystała czas po 1989 roku w budowaniu podstaw przyjacielskich, sojuszniczych stosunków z Ukrainą i innymi narodami na wschodzie. Kierując się nadzieją, że z czasem połączą się z nami w ramach NATO i Unii Europejskiej, co zwiększy nasze wspólne bezpieczeństwo.